Przejdź do treści
BILETY

Ojciec, który wymagał od siebie…

Data publikacji: 18.02.2024
Karol Wojtyła senior, ojciec Jana Pawła II
Jan Paweł II
Był wtorek 18 lutego 1941 roku. Niepełna dwudziestojednoletni Karol Wojtyła po powrocie z pracy do mieszkania przy ul. Tynieckiej 10 zastał swojego ojca martwego. Było to dla niego niezwykle trudne doświadczenie. Wcześniej stracił matkę i jedynego brata. Karol Wojtyła senior, emerytowany porucznik, zmarł w wieku zaledwie 62 lat. Syn widział w nim nie tylko wielki autorytet, ale też przyjaciela i powiernika. Miał ogromny wpływ na kształtowanie się osobowości przyszłego papieża, który wprost mówił, że przykład ojca „był jakimś pierwszym domowym seminarium”.

„Nie jesteś dobrym ministrantem”

Po śmierci Emilii Wojtyłowiej opieka nad 9-letnim Karolem stała się głównym zadaniem głowy rodziny. To ojciec dbał o niego, przygotowywał śniadania i kolacje, pomagał w nauce, uczył odpowiedzialności i poczucia obowiązku. Ich relacja oparta była na prawdzie i szacunku, szczerze rozmawiali o wielu sprawach. Któregoś dnia widząc roztargnienie chłopca w czasie Mszy św., tata wyraził swoje zdanie: „Nie jesteś dobrym ministrantem. Nie modlisz się do Ducha Świętego. Powinieneś się modlić do Niego”. Następnie, nauczył syna modlitwy, która towarzyszyła Papieżowi do końca życia. Jednocześnie ojciec otaczał Karola wielką czułością i serdecznością, wspierał jego zaangażowanie w teatr i pomagał rozwijać sportowe pasje. W 1938 roku wyprowadzili się z Wadowic i zamieszkali w Krakowie. Wybuch wojny i trudne warunki w czasie okupacji osłabiły zdrowie Karola Wojtyły seniora. Po śmierci spoczął w grobowcu rodzinnym Wojtyłów i Kaczorowskich na Cmentarzu Rakowickim w Krakowie.

Pan Kapitan

Karol Wojtyła senior przez większość życia związany był z wojskiem. Najpierw służył w armii austro-węgierskiej, a od 1918 w Wojsku Polskim. Wypełniał obowiązki urzędnicze, m.in. w Wojskowej Komisji Uzupełnień. Zapamiętano go jako człowieka pełnego klasy, spokojnego, uczciwego i szlachetnego. W Wadowicach darzono go wielkim szacunkiem i choć zakończył służbę wojskową w stopniu porucznika, to zwracano się do niego „panie kapitanie”. Również koledzy jego najmłodszego syna zachowali w pamięci obraz osoby wyważonej, słuchającej z uwagą i traktującej ich poważnie. Pewnie dlatego lubili spędzać czas w jego towarzystwie, zabiegali nawet, by był opiekunem szkolnych wycieczek. Wielu z nich zawdzięczało mu umiejętność pływania. Wartości, którymi kierował się w życiu wpoił swojemu synowi. Jan Paweł II wspominając go po latach, mówił w rozmowie z Andre Frossardem:
„Moje lata chłopięce i młodzieńcze łączą się przede wszystkim z postacią ojca, którego życie duchowe po stracie żony i starszego syna niezwykle się pogłębiło. Patrzyłem z bliska na jego życie, widziałem, jak umiał od siebie wymagać, widziałem, jak klękał do modlitwy. (...) Ojciec, który umiał sam od siebie wymagać, w pewnym sensie nie musiał już wymagać od syna. Patrząc na niego, nauczyłem się, że trzeba samemu sobie stawiać wymagania i przykładać się do spełniania własnych obowiązków. Ten mój ojciec, którego uważam za niezwykłego człowieka, zmarł - prawie, że nagle (...)”

Dom mojego dzieciństwa